Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
że wtrąca się cichaczem w ich
sposoby leczenia...
Pomyśleć, że bliski byłem spowodowania takiej paskudnej wsypy.
Chryste Panie, jakże tu rozmiękczają człowieka!
Lekarka raptem chce z tobą rozmawiać, bierze cię na spytki, a ty
paplesz pełen szczęścia, bo nie zdarzyło się, aby w tym szpitalu
jakikolwiek lekarz chciał z tobą gadać.
Miałbym się z pyszna, gdybym w zapale wyznał całą prawdę...
Oddycham z ulgą, gdy Łasiczka powiedziawszy ostatniemu
sakramentalne: - Jeszcze, jeszcze troszkę... - wymknęła się z naszej
sali.
- Niech ją diabli z tym troszkę! - sarkał krawiec, eks-Sowiński
jenerał, i wystopyrczył spod koca swój kikut.
- Każdemu tak gada!
- Nie każdemu - pochwalił się
że wtrąca się cichaczem w ich<br>sposoby leczenia...<br> Pomyśleć, że bliski byłem spowodowania takiej paskudnej wsypy.<br> Chryste Panie, jakże tu rozmiękczają człowieka!<br> Lekarka raptem chce z tobą rozmawiać, bierze cię na spytki, a ty<br>paplesz pełen szczęścia, bo nie zdarzyło się, aby w tym szpitalu<br>jakikolwiek lekarz chciał z tobą gadać.<br> Miałbym się z pyszna, gdybym w zapale wyznał całą prawdę...<br> Oddycham z ulgą, gdy Łasiczka powiedziawszy ostatniemu<br>sakramentalne: - Jeszcze, jeszcze troszkę... - wymknęła się z naszej<br>sali.<br> - Niech ją diabli z tym troszkę! - sarkał krawiec, eks-Sowiński<br>jenerał, i wystopyrczył spod koca swój kikut.<br> - Każdemu tak gada!<br> - Nie każdemu - pochwalił się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego