Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
gdzie nie trzeba. Gębusia i paluszki, a dalej to można by wysyłać was na front, zamiast gazów, maski by potrzaskały.
- No, niech pan już nie opowiada, widać z takimi tylko miał pan do czynienia. Szanująca się kobieta raz na tydzień umywa się wszędzie.
- Tydzień wystarczy - w sam raz.
- Będziecie świństwa gadać, to was tu zaraz przetrzebię! - krzyknęła Stukonisowa.
Temat urwał się. Ktoś zapukał do drzwi. Stukonisowa otworzyła, weszła Teodozja.
- Po kiego diabła pani puka, człowiek myśli, że minister jaki. Zawsze się zdenerwuję tym pukaniem.
Z wolna poczęto się rozchodzić: do kościoła, na spacer. Stukonisowa z paczką pod pachą poszła do więzienia
gdzie nie trzeba. Gębusia i paluszki, a dalej to można by wysyłać was na front, zamiast gazów, maski by potrzaskały.<br>- No, niech pan już nie opowiada, widać z takimi tylko miał pan do czynienia. Szanująca się kobieta raz na tydzień umywa się wszędzie.<br>- Tydzień wystarczy - w sam raz.<br>- Będziecie świństwa gadać, to was tu zaraz przetrzebię! - krzyknęła Stukonisowa.<br>Temat urwał się. Ktoś zapukał do drzwi. Stukonisowa otworzyła, weszła Teodozja.<br>- Po &lt;orig&gt;kiego&lt;/&gt; diabła pani puka, człowiek myśli, że minister jaki. Zawsze się zdenerwuję tym pukaniem.<br>Z wolna poczęto się rozchodzić: do kościoła, na spacer. Stukonisowa z paczką pod pachą poszła do więzienia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego