Niech żyje król Maciuś! Wiwat, wiwat, wiwat!<br>Maciuś trzymał się ostro, ale był bardzo zmęczony. Atak, niewola, ucieczka, narada, znów bitwa, podróż, a teraz ten krzyk straszny tak zmęczyły Maciusia, że chwilami w głowie mu zaczynało szumieć i w oczach się migało. Tak jakby gwiazdy czy co.<br>A tu jakiś gamoń rzucił w górę czapkę, która spadła akurat na głowę konia. A koń był rasowy z królewskiej stajni, więc bardzo wrażliwy. Koń rzucił się w bok, a Maciuś spadł z konia.<br> Zaraz przenieśli go do pojazdu i już pełnym galopem odwieziono do pałacu. Maciuś nic sobie nie zrobił złego, nie zemdlał