Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
obok tyłem.
- Co?
Przebiegły może sto metrów. To nic nie znaczyło. Facet mógł się pogubić, zawahać, upuścić kluczyki.
- To jakiś kawał? - Monika znów biegła przodem, choć raz i drugi obróciła się bez odrobiny dbałości o dyskrecję. Inna sprawa, że nie dało się inaczej. Były jak na patelni.
- Jezu... Nika, nie gap się. On naprawdę...
W udach miała watę, w łydkach ołów. Przed bieganiem nie brała nic do ust, ale i tak czuła, że lada moment zwymiotuje.
- Coś ci się... przywidziało.
Monice też zaczynało brakować tchu. Wraz z nadwyżkami tlenu uszły z jej organizmu zapasy niefrasobliwości. Może jeszcze się nie bała, ale była
obok tyłem.<br>- Co?<br>Przebiegły może sto metrów. To nic nie znaczyło. Facet mógł się pogubić, zawahać, upuścić kluczyki.<br>- To jakiś kawał? - Monika znów biegła przodem, choć raz i drugi obróciła się bez odrobiny dbałości o dyskrecję. Inna sprawa, że nie dało się inaczej. Były jak na patelni.<br>- Jezu... Nika, nie gap się. On naprawdę...<br>W udach miała watę, w łydkach ołów. Przed bieganiem nie brała nic do ust, ale i tak czuła, że lada moment zwymiotuje.<br>- Coś ci się... przywidziało.<br>Monice też zaczynało brakować tchu. Wraz z nadwyżkami tlenu uszły z jej organizmu zapasy niefrasobliwości. Może jeszcze się nie bała, ale była
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego