Oficer drgnął i - chwała Bogu, już patrzył tylko na niego, i dróżnik zaskoczony okrzykiem też patrzył na niego, a Mariuszek, niech go ręka boska broni, dyndał i wił się na płocie uczepiony za porcięta.<br>- <foreign>Czewo?</> - spytał oficer.<br>- <foreign>Dajtie, pożałujsta, pokurit'.</><br>- <foreign>Wot pacan!</> - uśmiechnął się oficer. - <foreign>Dawno stał kurit'?</><br>"Rany, nie gap się w okno - skarcił się chłopiec - bo przychwycą twój wlepiony wzrok". A Mariuszek dyndał... Jurek spuścił oczy.<br>- <foreign>Da, jeszcze w Grodno. U otca byli sigarety... Nu i... nie znaju, kak po ruski skazat'... Wędziłem.</><br>- <foreign>Nu, rozgawariwajesz niepłocho</> - odezwał się dróżnik. - <foreign>Zdies' uczyłsia?</><br>- <foreign>W Obuchowkie. W dziesiatiletkie.</><br>- <foreign>A russkije stichi znajesz