do wnętrza, stukali palcami po szybach. Otaczał ich gwar głosów zachwalających towary, stare garnki, druty, śrubki, porozkładane na gazetach. Każdy śmieć odrzucony w europejskiej dzielnicy bywał tutaj po trzykroć obejrzany. Wszystko się mogło przydać, jedne przedmioty sprzedawano, inne można było wymienić, jeśli kupującym brakowało i tych paru miedziaków. Bezdomne łaziki, gapie, kręcili się przy straganach, pośród rozłożonych rupieci, w nadziei, że jeśli zachwalą towar, wezmą udział w targu, przydadzą się jako pośrednicy, może pochlebstwami wyłudzą choć parę pajsów.<br>Terey rozgarnął tłum i zaparkował Austina. Obstąpiono ich tak ciasno, że Margit zawahała się, czy ma wysiąść.<br>- No, śmiało - zachęcał - oni ci zrobią