przyjeżdżać. Nie mogła zostawiać męża i dziecka na tak długo. Z robotą jeździło się do niej.<br>Kiedy córka skończyła pięć lat, tata zdecydował, że należy nauczyć ją konnej jazdy. Niezawodny pan Charłupski dostarczył gniadego kucyka, na którego położono kraciasty pled umocowany popręgiem i ojciec własnoręcznie posadził na niego małą.<br>- Nie garb się, siedź prosto, ściśnij konia kolankami, mocno, ile siły i - Józef - wio!<br>Józef chwycił kuca za cugle przy pysku, Danka chwyciła je ze swojej strony i kawalkada ruszyła drogą za ogrodem. Potem Józef przestał już prowadzić konika i Danka jeździła sama, najpierw stępa, a potem kłusa. Kiedy zdarzyło się, że