z Ameryki i musi wiedzieć, że my sroce spod ogona<br>nie wypadli.<br>2<br><br> Życie to nie symfonia, którą możesz odegrać z nut i nawet ani o jeden<br>ton się nie pomylić.<br> Kaźmierz, niczym wielki dyrygent, postanowił odbyć próbę sceny, do<br>której musiało niebawem dojść. Ubrany już w swój odświętny granatowy<br>garnitur, z kapeluszem w ręku zdecydowanym krokiem przeszedł na<br>sąsiednie podwórze. Nie zdążył nawet zapukać w okno domu Kargula, a ten<br>już stanął w drzwiach, jakby tkwił za nim, oczekując wezwania. Czekało<br>ich wspólne zadanie, choć każdy miał wystąpić w innej roli.<br> Ogromny, zwalisty Kargul patrzy teraz w dół na twarz