wystawiało przed budką, na kamieniach. Prawdziwe sklepy, z "cynamonowymi" boazeriami, znajdowały się w rynku. Budki, które stały wzdłuż jezdni na tak zwanym małym rynku, żadnego z nich nie przypominały, ale ojciec i matka elegancko się ubierali, kiedy szli w sobotę i niedzielę na Mickiewicza, nasze korso. On miał dwurzędowy szary garnitur jak król Edward, czuprynę z przedziałkiem jak król Edward, inteligenckie okulary i poważnie, z przechyloną ku niej głową, coś jej wyliczał na palcach. Ona na wysokich obcasach wydawała się trochę wyższa od niego, zwłaszcza w kapeluszu `a la Simpson, który nie krył ondulacji a la Simpson, w ciemnym kostiumie, pewno