jej na śniadanie jajecznicę, ugotowałam kakao, a kiedy ma chwilę wyszłam po zakupy, okradła dom i uciekła. Już nic z niej nie będzie. Pójdzie do poprawczaka, zmarnuje się do reszty. Zepsucie w narodzie jest, proszę pana. Nawet nie zauważyłam, że coś zginęło. Dopiero jak zadzwonili z milicji, połapałam się, że garniturów nie ma w szafie. To moja wina. Nie powinna była jej zostawiać.<br>- Wszystko się znalazło. Nie zdążyła sprzedać.<br>- Szkoda dziecka, oj, szkoda. Nie ma ojca ani matki. Taki kundel bezdomny. A panu przydałaby się i żona własna, i córeczka. Ciągle pan tylko sam i sam.<br>- Dobrze, dobrze, Tereso. Znam to