To tak, jakby nosić w sobie bombę z opóźnionym zapłonem. <br><br>Do zakażeń dochodzi najczęściej przez kontakt z krwią, czyli - paradoksalnie - zazwyczaj w szpitalu (w Polsce to przeszło 70 proc. wszystkich zachorowań). I to wcale nie podczas operacji. Groźny może być zwykły zastrzyk, pobranie krwi, a nawet niektóre badania diagnostyczne, np. gastroskopia. Niebezpieczeństwo, choć niewielkie, czyha u fryzjera, kosmetyczki czy w studiu tatua-żu. Na pewno nie można się zarazić przez pocałunek, kaszel lub kichanie, dotyk, wspólne korzystanie z naczyń czy sztućców. <br>Organizm ma małe szanse na samodzielne zwalczenie wirusa. W większości przypadków (około 80 proc.) zagnieżdża się on w wątrobie i