Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Morze
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1961
schyla się z wygiętym jak pałąk grzbietem. Krótka szyjka wydłuża się jak u łabędzia. W jednej chwili znajduje się przy niej drugi pingwin. Zapewne samiec. I on z kolei; nieruchomieje. Wygląda jak znak zapytania. Skąd to jajko? Dziobem dotyka skorupki, jakby nie dowierzał jeszcze własnym oczom i tak nieruchomieje. Samiczka gdacze szybko, tłumaczy coś zawile. Wtedy dopiero samiec wyprostowuje się w całej okazałości. Z gardziołka wyrywa mu się przenikliwy krzyk protestu. Jakby niebo przyzywał na świadka. W jednej chwili otacza go koło ciekawych. Szatański chichot rozdziera naraz powietrze. Bijąc skrzydłami powietrze skua wzbija się jak śmigłowiec prawie prostopadle w górę. Z
schyla się z wygiętym jak pałąk grzbietem. Krótka szyjka wydłuża się jak u łabędzia. W jednej chwili znajduje się przy niej drugi pingwin. Zapewne samiec. I on z kolei; nieruchomieje. Wygląda jak znak zapytania. Skąd to jajko? Dziobem dotyka skorupki, jakby nie dowierzał jeszcze własnym oczom i tak nieruchomieje. Samiczka gdacze szybko, tłumaczy coś zawile. Wtedy dopiero samiec wyprostowuje się w całej okazałości. Z gardziołka wyrywa mu się przenikliwy krzyk protestu. Jakby niebo przyzywał na świadka. W jednej chwili otacza go koło ciekawych. Szatański chichot rozdziera naraz powietrze. Bijąc skrzydłami powietrze skua wzbija się jak śmigłowiec prawie prostopadle w górę. Z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego