z oczu. Opuszczony przez walczącego o zdjęcia Roszka, stałem w samym środku tłumu, popychany raz w jedną, raz w drugą stronę. Nagle ni stąd, ni zowąd stanąłem oko w oko z jakimś fotoreporterem. Spojrzeliśmy po sobie niepewnie. Za rozegranie tej sceny najlepsza z żon powinna być ze mnie dumna.<br>Podczas gdy w oczach fotoreportera, jak w telewizorze, pojawiły się napisy zakończone mnóstwem pytajników: "Czy ten w prążkowanym garniturze to też jest ktoś znany???? Kurczę, oszaleć można z tymi elitami!!!!!", ja uśmiechnąłem się zwycięskim uśmiechem sukcesu.<br>Fotoreporter już, już podniósł aparat, aby uświetnić kliszę moją osobą, gdy nagle jak na zawołanie pojawił