niech <br>tam się dorabia, nikt mu nie zazdrości, ale <br>żeby tak sobie garaż postawić, bez zgody <br>lokatorów, nie, to więcej niż milicja pozwoli, <br>jaka to była wygoda z tym trawnikiem i te parę <br>krzaków, wszystkie dzieci w wózkach spały na słońcu, <br>a teraz co, za garażem w tym smrodzie położyć, <br>gdzie tam...<br><br>Wyczarowuje w swej pamięci niskie wózki, <br>autka koszykowe, jedno dziecko po drugim się <br>w nich chowało, Mały Gnój, to dopiero było, jak <br>go Mira nie przypilnowała, śmieje się Stróżka <br>na samo wspomnienie, śmiechem odbitym od tamtego, <br>prawdziwego, chociaż to tyle lat temu było, <br>nie, no nie może, cały się umazał