ich zalewał pot podczas pracy;<br>Jeden z drabiny przy tym się zwalił,<br>Drugi czuprynę sobie osmalił,<br>Trzeci na dachu tkwiąc niewygodnie,<br>Zawisł na gwoździu i rozdarł spodnie,<br>A ci przy pompie w żałosnym stanie<br>Wzdychali: "Pomóż, święty Florianie!"<br><br>Tak pracowali, że już po chwili<br>Pożar stłumili i ugasili.<br>Jeszcze dymiące gdzieniegdzie głownie<br>Pozalewali w kwadrans dosłownie,<br>Jeszcze sprawdzili wszystkie kominy,<br>Zdjęli drabiny, haki i liny,<br>Jeszcze postali sobie troszeczkę,<br>Załadowali pompę na beczkę,<br>Z ludźmi odbyli krótką rozmowę,<br>Wreszcie krzyknęli:<br> - Odjazd! Gotowe!<br>Jadą z powrotem, jadą z turkotem,<br>Jadą Browarną, Rybną, Nawrotem,<br>Jadą i trąbią: tram-tra-ta-tam!<br>Ludzie po