nagle, na środku jezdni, po raz drugi zabrzmiało mi w uchu finale, tak jak powinno brzmieć. <br>Zdumienie. Dopiero co siedziałem przy fortepianie, sala wypełniona ludźmi - koncert kojarzy mi się zawsze z wieczorową porą - a tu samo południe, słońce, miasto pełne życia, podniecone wiosennym ciepłem. Nikt nie wie, że teraz właśnie, gdzieś tam za kulisami Filharmonii, ważą się moje losy. <br>Studentki na skwerku wystawiają twarze do słońca, mrużą z lubością oczy. Zbiegam Bednarską w dół. W otwartym oknie kamieniczki ruda dziewczyna w mini myje szyby. Lśnią smukłe nogi jak nieskończenie długa fermata. Dziewczyna śpiewa głośno i fałszywie: "Ach, co to był za ślub