Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
wschodu do zachodu słońca, człowiek tyle zdąży wykonać ruchów. Bo tam, na tych olbrzymich pofałdowanych terenach, jakoś rzucało się to w oczy, a na małych łąkach cała ta praca nie wydaje się taka wielka.
I Paweł czasem wychodził też ze mną. Wtedy rozmawialiśmy o jego babie. Bo Paweł znalazł sobie gdzieś o pół dnia drogi babę i dlatego częściej go można było widzieć w tej dalekiej wiosce niż przy mnie. Więc jak był, to zaczynałem:
- Jak się ma twoja baba?
Paweł nie odpowiadał. Widocznie miała się nieźle. Ale za to pytał mnie:
- A ty, Tomasz, nie postarasz się o jaką?
- Jak
wschodu do zachodu słońca, człowiek tyle zdąży wykonać ruchów. Bo tam, na tych olbrzymich pofałdowanych terenach, jakoś rzucało się to w oczy, a na małych łąkach cała ta praca nie wydaje się taka wielka.<br>I Paweł czasem wychodził też ze mną. Wtedy rozmawialiśmy o jego babie. Bo Paweł znalazł sobie gdzieś o pół dnia drogi babę i dlatego częściej go można było widzieć w tej dalekiej wiosce niż przy mnie. Więc jak był, to zaczynałem:<br>- Jak się ma twoja baba?<br>Paweł nie odpowiadał. Widocznie miała się nieźle. Ale za to pytał mnie:<br>- A ty, Tomasz, nie postarasz się o jaką?<br>- Jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego