Henryk kupił go na licytacji w Rydzynie.<br> Rydzyna, własność Sułkowskich, była sąsiedztwem Luboni. Nie było do niej dalej niż z dziesięć kilometrów, bo kiedyś z Antosiem Morawskim, ostatnim męskim właścicielem Luboni, poszliśmy tam spacerem, obracając jednym dniem.<br> Ale mimo że nie miał tak świetnej jak fajczarnia czy prasa z Tatarem genealogii, niedźwiedź ten zrósł się dla mnie ze wspomnieniem Luboni może najsilniej. Wydawał mi się w pewnym sensie bezrobotny, bo trzymał wytrwale na swych wyciągniętych łapach drewnianą tacę na bilety wizytowe, te, które się "rzuca" nie zastawszy państwa w domu albo gdy się wizytę chce nie tyle złożyć, ile zamarkować. Ale