to parcie wzwyż (...) będzie jednak nieodzowną koniecznością formy (...) Dlaczego odmawiacie czci temu przypadkowemu wyrabianiu się z nas świata, jeśli nie bogów, to półbogów?"</> (D II 94).<br>Słowem, sama mechanika formy rodzi bogów i tym niby-bogom ulegamy wszyscy. Czyż nie jest boski dyrektor, jedną decyzją zmieniający los tysięcy ludzi, albo generał, posyłający całe pułki na niechybną śmierć?<br>Równość, solidarność, braterstwo są tylko użytecznymi mitami, o których w razie potrzeby zapominamy... Artystę musi skądinąd kusić <q>"nieopisana śmiałość w osiąganiu końca, ostateczności, maksimum"</>, inaczej mówiąc, potęga formy, wypiętrzającej to co ludzkie w ponadludzkie... Czy nie tak było właśnie z Hitlerem, ubóstwionym uległością i