Oni skinęli poważnie głowami na znak, że ta niewymownie przykra strona życia nie jest im obca. Po czym przemawiając na przemiany, uzupełniając relację koniecznymi objaśnieniami, wyjawili pilnie słuchającemu Adamowi ciężkie strapienie całej klasy. Było to zmartwienie niepospolite i dręczące. Gospodarna klasa szósta posiadała znakomicie urządzoną spółdzielnię. Założył ją jakiś handlowy geniusz, mający doskonałą głowę do interesów, zapewne przyszły dyrektor banku, i zmusił klasę do wspólnego wysiłku. Wszystko, co było potrzebne w szkole i w domowym żywocie, musiało być nabyte we własnej spółdzielni. Nie starczyłoby, oczywiście, grubego tomu encyklopedii do wyliczenia przedmiotów nieodzownych w uczniowskim życiu, spółdzielnia miała przeto wcale pokaźne obroty