dwa po południu. - Wstał. - Muszę już iść. Jakby co, proszę mnie łapać pod jedynką; telefon ma pan w szufladzie pod terminalem. Po północy jestem w domu. <br>- Której północy?<br>- Zegarowej. Jutro, jak się pan zapozna z sytuacją, powie mi, co myśli o całej sprawie. <br>Peter wyciągnął doń rękę, lecz Muchobójca zignorował gest. Dyrektor wzruszył ramionami, zabrał kapelusz i wyszedł.<br>*<br>Trzy dni później, czterysta metrów ponad Smokiem, zagadnęła go o Muchobójcę Siena d'Ascent.<br>- Czy on przypadkiem nie jest pedał? - zapytała, poruszając delikatnie drążkiem sterowniczym, na co samolot reagował jednak ostrymi zrywami.<br>Van der Kroege'a to ubawiło. <br>- Słyszałeś? - spytał niewidocznego Chico, zajętego gdzieś w