wyszarpnęła dłoń i ukryła za sobą, jakby się bała coś więcej usłyszeć. Oczy miała spłoszone i zaciśnięte usta.<br>Istvan cichaczem wysunął się z gromady dziewcząt, poczuł nagły przesyt, były zbyt piękne. Chód ich był jak muzyka. Jedwab ciasno spowijał ich biodra, obnażone talie miały ciepły odcień brązu. Długie, szczupłe ręce gięły się z wdziękiem, sypiąc iskrami klejnotów.<br>Trzeba je było podziwiać, jednak nie budziły pożądania.<br>Przeszedł parę kroków, by wymknąć się z tłumu gości, skręcił w alejkę. Tu światła mrugały rzadziej. Na łysych konarach siedziało kilka pawi, zwieszone ogony ociekały zmiennym blaskiem, zaniepokojone ptaki wydawały okrzyk przykry, jakbyś pchnął zardzewiałą furtę