Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
jak z Fujimorim, od razu przypadamy sobie do gustu.
Dowiaduję się, że zbudowany za bajońskie sumy kolos jest własnością Fujimoto San - potentata budowlanego, którego zaproszeniu zawdzięczam moją obecność na jachcie. Właśnie czekamy na niego, pan Fujimoto bowiem, zajęty sprawami zawodowymi, przybywa zawsze ostatni i jako pierwszy po rejsie opuszcza swego giganta. Miasaka jest etatowym kapitanem, prowadzącym jacht i opiekującym się nim na przystani.
Jesteśmy gotowi do startu. Piętnastu chłopa załogi czeka tylko, aby odcumować i postawiwszy żagle tchnąć życie w trzewia fabryki. Chłopcy denerwują się. Bossa wciąż nie ma, a konkurenci wychodzą już na zatokę. Przekonuję się, że jest to nerwowe
jak z Fujimorim, od razu przypadamy sobie do gustu.<br> Dowiaduję się, że zbudowany za bajońskie sumy kolos jest własnością Fujimoto San - potentata budowlanego, którego zaproszeniu zawdzięczam moją obecność na jachcie. Właśnie czekamy na niego, pan Fujimoto bowiem, zajęty sprawami zawodowymi, przybywa zawsze ostatni i jako pierwszy po rejsie opuszcza swego giganta. Miasaka jest etatowym kapitanem, prowadzącym jacht i opiekującym się nim na przystani.<br> Jesteśmy gotowi do startu. Piętnastu chłopa załogi czeka tylko, aby odcumować i postawiwszy żagle tchnąć życie w trzewia fabryki. Chłopcy denerwują się. Bossa wciąż nie ma, a konkurenci wychodzą już na zatokę. Przekonuję się, że jest to nerwowe
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego