Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
ej, ale upokarzającej klęsce, wędruję przed siebie traktem królewskim, potem w prawo, nad Wisłę.
Miasto obudziło się już dawno.
Ulicami spływa fala idących do pracy.
Twarze ludzkie oślepia jeszcze sen.
Nawet smukłe dziewczyny drepczą kaczym chodem.
Odwracam oczy od tłumu, schodzę ku rzece.
Woda jest niska, obnaża pasma czarnego szlamu, gładka fala mieni się tęczą, barwami olejów, smarów i ropy.
Jeszcze jedna rzeka, która płonie bez ognia.
Na bulwarze widzę jedną tylko zajętą ławkę: stary mężczyzna i drobny, dziesięcioletni chyba chłopaczek.
Szachiści! W swym głębokim, precyzyjnym skupieniu nie dostrzegają w ogóle mej obecności.
Wobec siebie jednak uważni są i uprzejmi, częstują
ej, ale upokarzającej klęsce, wędruję przed siebie traktem królewskim, potem w prawo, nad Wisłę.<br>Miasto obudziło się już dawno.<br>Ulicami spływa fala idących do pracy.<br>Twarze ludzkie oślepia jeszcze sen.<br>Nawet smukłe dziewczyny drepczą kaczym chodem.<br>Odwracam oczy od tłumu, schodzę ku rzece.<br>Woda jest niska, obnaża pasma czarnego szlamu, gładka fala mieni się tęczą, barwami olejów, smarów i ropy.<br>Jeszcze jedna rzeka, która płonie bez ognia.<br>Na bulwarze widzę jedną tylko zajętą ławkę: stary mężczyzna i drobny, dziesięcioletni chyba chłopaczek.<br>Szachiści! W swym głębokim, precyzyjnym skupieniu nie dostrzegają w ogóle mej obecności.<br>Wobec siebie jednak uważni są i uprzejmi, częstują
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego