Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
do Nowego Depo. Śnieg jeszcze leżał na stepie, gdyż po krótkiej odwilży niespodzianie powróciły zadymki, biała zima trzymała uparcie. Jechali saniami w gwiaździstą noc. Nad Ubaganem został tylko dróżnik, który miał dozorować mostu. I gdzieś w odmętach stepu zamarznięte zwłoki Samowałowa i Wasyla, jeśli ich wilki nie rozwłóczyły.
Sanie mknęły gładko i wiele było radości w tej krótkiej podróży. Ruch, pęd, a powietrze czyste, niebo łaskawości pełne. Wróżono sobie z gwiazd, które zwiastowały rychłą już wiosnę. Wszyscy byli w świetnych humorach, jakby śpieszyli na kulig z rozgrzewką w starej karczmie, gdzie czeka zawiesisty bigos. Tymczasem czekały ich tylko zupa z kotła
do Nowego Depo. Śnieg jeszcze leżał na stepie, gdyż po krótkiej odwilży niespodzianie powróciły zadymki, biała zima trzymała uparcie. Jechali saniami w gwiaździstą noc. Nad Ubaganem został tylko dróżnik, który miał dozorować mostu. I gdzieś w odmętach stepu zamarznięte zwłoki Samowałowa i Wasyla, jeśli ich wilki nie rozwłóczyły. <br>Sanie mknęły gładko i wiele było radości w tej krótkiej podróży. Ruch, pęd, a powietrze czyste, niebo łaskawości pełne. Wróżono sobie z gwiazd, które zwiastowały rychłą już wiosnę. Wszyscy byli w świetnych humorach, jakby śpieszyli na kulig z rozgrzewką w starej karczmie, gdzie czeka zawiesisty bigos. Tymczasem czekały ich tylko zupa z kotła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego