odżył, ma się jak jeden do tysiąca. I wie również, że ja to wiem.<br>Humor Mileny ma za motto antyprzysłowie: w domu powieszonego jak najwięcej o stryczku.<br><br> Mieszkanie w bloku przy ulicy Dembowskiego, świt - wpół do szóstej. Państwo Iks, Ewa i Witold, rozmawiają w kuchni, której wystrój, a więc włoska glazura i cepeliowskie szafki, świadczą o pewnej zamożności, choć takich kuchni w Warszawie tysiące; Ewa - kobieta trzydziestoczteroletnia, ładna blondynka, o dość pospolitej urodzie, ubrana w zielony, chyba zagraniczny, szlafrok frott‚; Witold - mężczyzna dwudziestoośmioletni w okularach, w typie Woody Allena; wrócił właśnie do domu i ma na sobie czarną, skórzaną kurtkę