związku z niefortunną sprzedażą, która już po jego śmierci miała mieć swój finał w licytacji majątku. Co prawda, moje życie nawet na tej uszczuplonej do dwóch-trzech pokoji wieczornej przestrzeni biegło nie wspólnie, a raczej obok życia rodziców i tylko czasem, już w łóżku, kiedy się położyłem, lub obudziłem w głębi nocy, dobiegał mnie przez ścianę dialog ojca z macochą, w którym jego głos brzmiał dziwnie ponuro, a jej - tonem pocieszenia i perswazji. Dalekie było dla mnie to, co było tematem ich rozmowy, znacznie dalsze niż sąsiedni pokój, gdzie się ona toczyła, więc tym bardziej nie mąciło mojego błogiego samopoczucia. Dużo