dotarło do mnie jedynie, że czas mija, a ja jeszcze tu sterczę. Co robić? Uciec, nie ucieknę, bo klinika położona jest faktycznie na wyspie. W bramie siedzi baba i robiąc na drutach tylko patrzy, kto przez nią wychodzi. A wokół za płotem wartko płynąca rzeka. Nawet nie taka szeroka i głęboka ile zarośnięta, mulista. Wybudowały sobie Francuziki drugi Alcatraz i mają, a mnie w nim. <br>W pokoju atmosfera ciężka. Zniechęcony i znudzony mój małżonek tylko patrzy, jakby stąd prysnąć i co z tego, że beze mnie. Już kilka razy podnosił się do wyjścia, szukając pretekstu, aby zakończyć tę męczącą wizytę. Nie