Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
stóp schodów. Proboszcz jeszcze odwróci głowę.
- Zajdę do kościelnego... żeby sprawdzić, czy istnieje! I czy na jutro wszystko przygotował... dla tego księdza polskiego. Dobranoc, mój synu.
- Dobranoc, księże proboszczu.
Wszedł do pokoju z uczuciem niedosytu, jakby nadal odmawiano mu zaufania tu, na granicy teraźniejszości i Historii. Jakby nic nie znaczył glejt badacza, otwierający mu gdzie indziej archiwa strzeżone.
Do okna. Na zachodzie wczesna noc toleruje obecność ekscentrycznych, niemal że karnawałowych różowości. "Tam zaszedł dzień". Patrzył za gwiazdami. "Za wcześnie. Po co mi gwiazdy? Żeby czuć się mniej samotnie?" Wytężył wzrok. "Pod tym niebem leży ziemia rodem z wód. Z wieży kościelnej
stóp schodów. Proboszcz jeszcze odwróci głowę. <br>- Zajdę do kościelnego... żeby sprawdzić, czy istnieje! I czy na jutro wszystko przygotował... dla tego księdza polskiego. Dobranoc, mój synu. <br>- Dobranoc, księże proboszczu. <br>Wszedł do pokoju z uczuciem niedosytu, jakby nadal odmawiano mu zaufania tu, na granicy teraźniejszości i Historii. Jakby nic nie znaczył glejt badacza, otwierający mu gdzie indziej archiwa strzeżone. <br>Do okna. Na zachodzie wczesna noc toleruje obecność ekscentrycznych, niemal że karnawałowych różowości. "Tam zaszedł dzień". Patrzył za gwiazdami. "Za wcześnie. Po co mi gwiazdy? Żeby czuć się mniej samotnie?" Wytężył wzrok. "Pod tym niebem leży ziemia rodem z wód. Z wieży kościelnej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego