była to myśl płynąca z jego głębi: za każdym razem, gdy wymieniał słowo "pokarm", przełykał ślinę i burczało mu w brzuchu. Dostrzegłem też, że tęsknie rzuca okiem na stół, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że jednak jest to poeta, oni zawsze przecież niedojadali i nawet, jeśli pamiętam, któryś umarł z głodu, co zapewne zostało zapisane w genach. Jak słusznie przewidział Roszko, nagrodzony błyskawicznie skończył podziękowania.<br>- Limit pięciu minut - wyjaśnił tonem fachowca. - Jak przekroczysz, to cię za karę już nigdy nie nagrodzą. <br>Potem nastąpiła niezręczna cisza, którą Roszko uznał za strategiczne wyciszenie przed chwilą dla reporterów, i zanim się zorientowałem, pociągnął mnie