Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 21
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
w rodzaju targu niewolników. Bazarek nadziei.

6.30

Biała furgonetka powoli minęła długi łańcuch mężczyzn, którzy obsiedli krawężnik. Już wiedzą, że się zatrzyma. Podrywają się kolejno na równe nogi i biegną za samochodem. Pięciu, dziesięciu, dwudziestu. Wołodia się potknął. Nie zdąży. Grupa gęstnieje: - Pan! Pan! Praca? Praca? Robotnik? - mieszają się głosy. Łokcie idą w ruch. Kto pierwszy, ten lepszy. Byle bliżej opadającej powoli szyby kierowcy. W oknie mignęła dłoń. Trzy wyprostowane palce: - Dwóch do łopaty i spawacz. Na dziś i jutro. Tylko trzech.

Ludzie się odwracają. Dłonie tłamszą kolorowe reklamówki. Wołodia odnajduje swoje miejsce przy krawężniku. Siadają jeden za drugim. Zaraz
w rodzaju targu niewolników. Bazarek nadziei.<br><br>&lt;tit&gt;6.30&lt;/&gt;<br><br>Biała furgonetka powoli minęła długi łańcuch mężczyzn, którzy obsiedli krawężnik. Już wiedzą, że się zatrzyma. Podrywają się kolejno na równe nogi i biegną za samochodem. Pięciu, dziesięciu, dwudziestu. Wołodia się potknął. Nie zdąży. Grupa gęstnieje: - Pan! Pan! Praca? Praca? Robotnik? - mieszają się głosy. Łokcie idą w ruch. Kto pierwszy, ten lepszy. Byle bliżej opadającej powoli szyby kierowcy. W oknie mignęła dłoń. Trzy wyprostowane palce: - Dwóch do łopaty i spawacz. Na dziś i jutro. Tylko trzech.<br><br>Ludzie się odwracają. Dłonie tłamszą kolorowe reklamówki. Wołodia odnajduje swoje miejsce przy krawężniku. Siadają jeden za drugim. Zaraz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego