W pewnym sensie nie jest problemem utrzymywanie Jej i siebie, ale Ona chce pracować. Mówi czasem, że nie chce, ale chce. Czasy, że wystarczyło kobiecie urodzić dziecko, żeby się spełnić życiowo, minęły. Ona pracuje w firmie. Ja w swoim gabinecie. Nazywamy tak oddzielny pokój pomalowany w krówki (wiem, że to głupio brzmi, ale dobrze wygląda).<br>Pokój ten był potrzebny, bo Ona denerwowała się, że wszędzie leżą moje kartki, książki, zapiski, skrawki, pomysły, <orig>kserówki</> i wizytówki. W dodatku wszystko jest zaplamione kawą i przygniecione brudnymi kubkami w liczbie 6-8. W związku z tym potrzebny był oddzielny pokój, gdzie Ona może wrzucić