wiedzieli, że to były zatrute truskawki, widać było przestrach na ich twarzach. <br>Zakręciłem się na pięcie i pobiegłem do swojego gabinetu. <br>Kiedy wróciłem do brygady tynkarzy wewnętrznych, wszyscy rzygali, jedni nie ruszając się z miejsca, inni dyskretnie, w krzakach. Funio, który już widocznie wyrzygał, co mógł, stał w chaszczach i gmerał sobie w rozporku sprawdzając skutki działania herbicydu na owłosienie. <br>Starałem się przybrać surowy, choć pełen życzliwości ton. <br>- Sprawa jest poważna, ale my was nie opuścimy w tarapatach. Za chwilę będzie tu ambulans pogotowia, zabiorą was wszystkich do pogotowia powiatowego, wypompują żołądki, pobiorą krew do analizy, na wszelki wypadek, jutro wrócicie