Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 47
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
dzieci żebrzą na ulicy, zaczepiając każdego, kto wygląda na cudzoziemca. Starsze i bardziej zdesperowane wyrywają kobietom torebki, a mężczyznom marynarki. Jeszcze gorzej jest na prowincji. Cały sprzęt rolniczy stoi z braku paliwa; nie udało się uzyskać go z cukru. Nie ma możliwości dostarczania do miast produktów rolnych i owoców, które gniją pod drzewami. Do niedawna nie wolno było ich zbierać, nie mówiąc o sprzedaży. W subtropikalnym klimacie do przewozu produktów spożywczych, a zwłaszcza owoców i jarzyn, potrzebne są chłodnie. Bez nich wszystko się marnuje. Ostatnio na tym nieistniejącym rynku pojawiły się firmy kanadyjskie. Produkują wspaniałe soki z miejscowych owoców i piwo
dzieci żebrzą na ulicy, zaczepiając każdego, kto wygląda na cudzoziemca. Starsze i bardziej zdesperowane wyrywają kobietom torebki, a mężczyznom marynarki. Jeszcze gorzej jest na prowincji. Cały sprzęt rolniczy stoi z braku paliwa; nie udało się uzyskać go z cukru. Nie ma możliwości dostarczania do miast produktów rolnych i owoców, które gniją pod drzewami. Do niedawna nie wolno było ich zbierać, nie mówiąc o sprzedaży. W subtropikalnym klimacie do przewozu produktów spożywczych, a zwłaszcza owoców i jarzyn, potrzebne są chłodnie. Bez nich wszystko się marnuje. Ostatnio na tym nieistniejącym rynku pojawiły się firmy kanadyjskie. Produkują wspaniałe soki z miejscowych owoców i piwo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego