Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
tedy zaskoczyło mnie, gdy nagle poczułem jej dłoń, najwyraźniej nakazującej mi powstanie z miejsca.
- To jest nie do oglądania - szepnęła i nie powiem, by zaskoczenie było niemiłe; tak, szczęście rozpierało mnie, gdy opuszczaliśmy przedwcześnie teatr, wymijając ekipy polskiego radia i telewizji. Wyglądało to jak demonstracja przeciwko Maciejowi D.



Przetrwałem kilka godzin w przykrej półdrzemce w moim dawnym pokoju i po obiedzie zatelefonowałem do Lenki.
- Mogę wpaść do ciebie?
- Stało się coś? - poznała po głosie.
- Tak. Ale jeśli jesteś zajęta...
- Nie jestem. Chciałam pojechać do Konstancina do Orłowskiego, ale mogę jutro, pojutrze; Konstancin nie ucieknie.
- Nie, to jedź. Nie chcę ci zmieniać planów
tedy zaskoczyło mnie, gdy nagle poczułem jej dłoń, najwyraźniej nakazującej mi powstanie z miejsca.<br>- To jest nie do oglądania - szepnęła i nie powiem, by zaskoczenie było niemiłe; tak, szczęście rozpierało mnie, gdy opuszczaliśmy przedwcześnie teatr, wymijając ekipy polskiego radia i telewizji. Wyglądało to jak demonstracja przeciwko Maciejowi D.<br><br><br><br>Przetrwałem kilka godzin w przykrej półdrzemce w moim dawnym pokoju i po obiedzie zatelefonowałem do Lenki.<br>- Mogę wpaść do ciebie?<br>- Stało się coś? - poznała po głosie.<br>- Tak. Ale jeśli jesteś zajęta...<br>- Nie jestem. Chciałam pojechać do Konstancina do Orłowskiego, ale mogę jutro, pojutrze; Konstancin nie ucieknie.<br>- Nie, to jedź. Nie chcę ci zmieniać planów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego