Was, was? comment?</> co takiego? On pisze dalej. Schwyciłam go za rękaw i tarmoszę. Wszystkie krzywdy, wszystkie naigrawania się losu nade mną, wszystkie niepojęte wyroki stanęły w pamięci i palą do żywego. "Co pan? co pan? jakim prawem? - krzyczę. Odłożył pióro. Ja śmieszna pewnie byłam: rozjuszona stara jędza, na pół goła... Wstał, z góry spogląda na mnie, oczy ciągle dalekie, olśnione jak gdyby takim światłem, którego ja nie widzę... Raptem gładzi mnie po ramieniu i szepce trochę po polsku, <page nr=187> trochę po niemiecku: "Nic, nic... Nie gniewać się tak. Nie złościć. <gap>". Poczułam, że coś pęka, że coś twardego jak żelazo łamie się