Wilczek. Na tablicy znajdowały się już wówczas nazwiska kandydatów na szefa Związku następnej kadencji. Wilczek wylał przed zebranymi żale z całej swojej trzyletniej kadencji. Suchej nitki nie pozostawił na ludziach, których uważał za swych przeciwników. W efekcie ruszyła lawina wzajemnych oskarżeń. Dopiero apele posła Dzielskiego o rozsądek i powagę ostudziły gorące głowy mówców. Nie zmieniło to jednak faktu, że kilku kandydatów na stanowisko prezesa poczuło się tak urażonych, że wycofali się z wyborów. Był wśród nich Józef Bafia - do niedawna uważany za pewnego pretendenta do objęcia tej funkcji. Sala zgłaszała kolejne nazwiska. Nikt jednak nie chciał kandydować. Ponad dwadzieścia osób powiedziało - nie