gdyż człowiek w granatowej wiatrówce skłonił się Trociowej i ruszył jak gdyby chcąc odejść. Po chwili jednak zerknął dyskretnie przez ramię, a gdy stwierdził, że Trociowa znikła w drzwiach kuchni, odwrócił się i stanął za węgłem budynku <page nr=127><br>Mandżaro czuł, że z podniecenia palą go policzki i cały drży jak w gorączce. Nie chciał zdradzić swego stanowiska, więc tkwił przy szparze w deskach, nie śmiąc głębiej odetchnąć.<br>Człowiek w wiatrówce wychylił się zza węgła, rozejrzał ostrożnie, a gdy nabrał pewności, że nikt go nie obserwuje, zaczął się skradać ku werandzie. Przy schodkach przystanął jeszcze raz...<br>Było cicho, tak cicho, że Mandżaro słyszał