Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
Jeszcze go nie ma, dopiero przyleci.
Stał oszołomiony, teraz zrozumiał.
- Skąd wiecie? - zapytał cicho.
- Od służących ambasadora. Ośmieliłem się zapytać pana sekretarza, jak tu przyszedł, chodziło przecież o nas, z czego będziemy żyli... I on to potwierdził. - Spoglądał z postarzałą twarzą, szukał jeśli nie ratunku, to nadziei.
Istvanowi zrobiło się gorzko, żal jak szklana drzazga kłuł we wnętrznościach. Załatwili mnie, obsmarowali, poszły szyfrówki naglące, żeby mnie odwołać. A dla niepoznaki wypchnęli z Delhi... Jak głupi, naiwny szczeniak uwierzyłem w ich życzliwość. Pojechałem z dziewczyną, sam wetknąłem dowody do ręki. Tylko jedno w ich wyrachowaniach zawiodło - wróciłem. Zrobiłem im ten kłopot.
Patrzył
Jeszcze go nie ma, dopiero przyleci.<br>Stał oszołomiony, teraz zrozumiał.<br>- Skąd wiecie? - zapytał cicho.<br>- Od służących ambasadora. Ośmieliłem się zapytać pana sekretarza, jak tu przyszedł, chodziło przecież o nas, z czego będziemy żyli... I on to potwierdził. - Spoglądał z postarzałą twarzą, szukał jeśli nie ratunku, to nadziei.<br>Istvanowi zrobiło się gorzko, żal jak szklana drzazga kłuł we wnętrznościach. Załatwili mnie, obsmarowali, poszły szyfrówki naglące, żeby mnie odwołać. A dla niepoznaki wypchnęli z Delhi... Jak głupi, naiwny szczeniak uwierzyłem w ich życzliwość. Pojechałem z dziewczyną, sam wetknąłem dowody do ręki. Tylko jedno w ich wyrachowaniach zawiodło - wróciłem. Zrobiłem im ten kłopot.<br>Patrzył
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego