było w takiej sytuacji.<br><q>- Bardzo cię proszę, Mirku, daj mi teraz kluczyki, ja zamówię taksówkę i spokojnie wrócimy do domu. A jutro, kiedy się wyśpisz, wsiądziesz w autobus i przyjedziesz po samochód. Zgoda?</><br>Takiej reakcji jednak się nie spodziewała. Mirosław S. poczerwieniał, następnie zbladł, po czym - nie zważając na zdziwionych gości - zawołał bełkotliwie:<br><q>- Nie będziesz mi, cholera jasna, dyktować żadnych warunków! Ja sam najlepiej wiem, co mam robić. Jeżeli mówię, że jestem trzeźwy, to jestem. I nie waż mi się zabierać kluczyków, albo wzywać jakąś cholerną taksówkę. Wracamy samochodem i koniec dyskusji!</><br><q>- To może ty wracasz. Ale sam, beze mnie!</> - zdenerwowana