22 lutego 1983 r. nagle przestało padać, ale na doświadczalnym poligonie leżał głęboki, prawie półtorametrowej grubości, śnieg. Było bezchmurnie, ale bardzo zimno. Każdy nałożył na siebie wszystko, czym tylko dysponował, ale większość prac obsługowych, a szczególnie regulacyjne przy modelu trzeba było, niestety, wykonywać gołymi rękami. To była udręka.<br>Wreszcie wszystko gotowe, długi moment oczekiwania na odpalenie i... rezygnacja. Nie funkcjonuje autopilot w kanale sterowania wysokością lotu.<br>Druga próba 18 marca, dokładnie o czternastej trzydzieści, i znowu porażka. Tym razem na małych obrotach niespodziewanie gaśnie silnik modelu, a potem nie daje się ponownie uruchomić. 19 marca trzecia próba dokładnie w samo południe