zapadające się w nicość wraz ze światem obracanym w perzynę. Cóż pozostało? <br>Homo sum, humani nihil a me alienum puto, pisałem. Zwłaszcza że człowiek jest jedyną miarą wszechrzeczy. Ale w jakim sensie? Jako epicentrum wszechświata? Czy też, przeciwnie, jako coś, co pozostaje, skoro nie warto zajmować się niczym innym? <br>Głupi gówniarz, mogłem przecież zadać sobie to pytanie. Nie zdążyłem.<br>Poszedłem do powstania, które ostatecznie zniweczyło resztki mego dawnego świata. Sklecony po pewnym czasie na nowo, odmieniony wszakże i obcy, świat ten objawił mi swoją przyrodniczą, niewzruszoną obojętność. Wówczas po raz drugi spróbowałem dotrzeć w głąb tego, co nazywam "stanem subiektywności", aby