grywał z kolegami w piłkę. Podczas jednej z zabaw piłka wpadła do ogrodu sąsiadów Armstronga. Po cichu przekradł się przez siatkę, aż pod okna sypialni państwa Gorkow. Zza szyby doleciały go odgłosy małżeńskiej kłótni. Pani Gorkow wrzeszczała na męża, oburzona jego propozycją wzbogacenia życia seksualnego o miłość francuską: "Prędzej ten gówniarz z sąsiedztwa, Armstrong, wyląduje na Księżycu niż w tym domu pozwolę na takie sprośności!"- rzuciła w twarz mężowi spragnionemu europejskich specjałów. Może to i dobrze, że komentarz Armstronga o pani Gorkow usłyszeli tylko kontrolerzy z Houston. Ważniejszy był bowiem fakt, że przedstawiciel gatunku homo sapiens kroczy już po powierzchni Księżyca