nadziei pora roku kontrastowała z prawdziwym czy też tylko konwencjonalnym smutkiem uczestników pogrzebu. I Annie wydawało się, że nawet śmierć w takim dniu powinna być odczuwana mniej boleśnie. Wydawało się jej, że Andrzej dzięki wiośnie mniej cierpi.<br>Słuchała wynurzeń Wiktora z roztargnieniem, przyglądała się murarzom, którzy układali z cegieł sklepienie grobu. Domyślała się, że większość z obecnych czeka niecierpliwie na zakończenie ceremonii, aby wrócić do swego normalnego życia, do obowiązków i spraw tak dalekich pojęciu ostateczności, jaką jest śmierć człowieka. Domyślała się, że szeptem wymieniają pomiędzy sobą mało ważne uwagi, plotki, słowa bez znaczenia, które wypełniają ich szarą codzienność, dającą jednakże