Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
ze wszystkiego, co robił kiedykolwiek w życiu, ta robota szła mu najlepiej. Co mnie to mogło obchodzić, ja kosiłem te trawy, bo kiedy tylko się na nie popatrzyłem, aż serce mi się krajało, że takie duże i że jeszcze się mogą zmarnować, i że można na nich nie zarobić ani grosza. No więc wychodziłem, jak tylko wstawało słońce, z naszego baraku i siedziałem tam na tych łąkach, jakich nikt nie widział, chyba aż do samego wieczora. A potem wracałem do baraku, ale już po ścierniskach. I jak okiem sięgnąć na łąkach znać było każdy mój ruch kosą. Dobrze było wracać i
ze wszystkiego, co robił kiedykolwiek w życiu, ta robota szła mu najlepiej. Co mnie to mogło obchodzić, ja kosiłem te trawy, bo kiedy tylko się na nie popatrzyłem, aż serce mi się krajało, że takie duże i że jeszcze się mogą zmarnować, i że można na nich nie zarobić ani grosza. No więc wychodziłem, jak tylko wstawało słońce, z naszego baraku i siedziałem tam na tych łąkach, jakich nikt nie widział, chyba aż do samego wieczora. A potem wracałem do baraku, ale już po ścierniskach. I jak okiem sięgnąć na łąkach znać było każdy mój ruch kosą. Dobrze było wracać i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego