Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
Silny wiatr i słaba widoczność nie zezwalały na lot na miejsce wypadku, ale T. Augustyniak zdołał "podrzucić" Zbyszka do Bańdziocha, a nieco niżej - J. Krzeptowskiego. Dzięki temu dwójka ta dość szybko (jak na noc) nawiązała kontakt z rannymi i rozpoczęła poręczowanie dojścia do nich. W tym czasie ze schroniska doszła grupka ratowników i taterników pod kierunkiem Wojciecha Wajdy, a za nimi ruszył zespół Marka Pawłowskiego z Roztoki. Tak więc gdy o godz. 1.00 na miejscu wypadku pojawiła się drużyna z HS, ranni byli już opatrzeni, napojeni gorącą herbatą i przygotowani do transportu. Zniesiono ich na stronę słowacką, do Popradzkiego Stawu
Silny wiatr i słaba widoczność nie zezwalały na lot na miejsce wypadku, ale T. Augustyniak zdołał "podrzucić" Zbyszka do Bańdziocha, a nieco niżej - J. Krzeptowskiego. Dzięki temu dwójka ta dość szybko (jak na noc) nawiązała kontakt z rannymi i rozpoczęła poręczowanie dojścia do nich. W tym czasie ze schroniska doszła grupka ratowników i taterników pod kierunkiem Wojciecha Wajdy, a za nimi ruszył zespół Marka Pawłowskiego z Roztoki. Tak więc gdy o godz. 1.00 na miejscu wypadku pojawiła się drużyna z HS, ranni byli już opatrzeni, napojeni gorącą herbatą i przygotowani do transportu. Zniesiono ich na stronę słowacką, do Popradzkiego Stawu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego