STASIEK Dziękuję, pani dobrodziko... ludzie dobrzy... wokół nieboszczyków zawsze cicho... na palcach. Elegancko... na czarno. No i zawsze ta garstka łaciny w powietrzu. Te różne ,,oremus"... no i te końcowe w pewnym sensie ,,ameeen". Cóż - ociera się człowiek o te zaświaty... Koledzy czekają na opadanie liści - że wtedy staruszki, jak gruszki, pac! pac i pac!<br>GŁOS MATKI Cieszę się... panie Stani... do następnej niedzieli, bo ja się teraz zdrzemnę.<br>STASIEK Rączki całuję, pani dobrodziko.<br> Po chwili zaczyna dochodzić, wpierw nieśmiałe, potem pewne siebie chrapanie MATKI.<br>STASIEK szeptem Panno Klaro...<br>KLARA Co proszę?<br>STASIEK Panno Klaro... ja nie wiem, jak się to