o połataną, rozpiętą koszulę i złożył dłonie, składając niski ukłon, aż mu się zatrzęsła nastroszona siwa czupryna.<br>- Co za zbiegowisko? Co się tu dzieje? Dlaczego dom zapuszczony, brudny? Otwierać okna, sprzątacz - krzyczał. - Za godzinę ma tu być porządek.<br>Obcy wymykali się przygięci, na czworakach chyłkiem, dopiero w żarze dziedzińca prostowali grzbiety, dudniły ich bose stopy o kamienie.<br>- Nam powiedziano, że sab już nie wróci - łypał spłakanymi oczami kucharz. - Myśmy nie dostali zapłaty za nowy miesiąc.<br>- Kto wam powiedział? - wzburzenie podeszło mu do gardła, łomotało w skroniach.<br>- Mister Ferenz. Był tu i zabrał całą pocztę - tłumaczył się przestraszony.<br>- Jaką, u diabła, pocztę