Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
przed ustami mikrofonu. - Za minutę przejmą was gliny.
- Pierwszy, przyjąłem.
Wóz pokonał poślizgiem zakręt i przyspieszając, pomknął ku centrum.
- Cisza w eterze - usłyszał meldunek pomocnika. I po parunastu sekundach: - Dołączył pierwszy radiowóz. Drugi już ich widzi.
Dowódca odczekał jeszcze trzy minuty. Kiedy patrol techniczny zameldował, że przy systemie alarmowym nie grzebano i dom jest czysty, pozwolił sobie na lekkie westchnienie ulgi. Po następnych kilku minutach był już pewien.
- Połącz się z ministerstwem - polecił. - Mogą nie zrywać szefa z łóżka. Wygląda na to, że ktoś zażartował.
- A ogród? - zastępca skinął ku rozstawionym między drzewkami latarniom i ludziom z wykrywaczami metalu. - Może lepiej
przed ustami mikrofonu. - Za minutę przejmą was gliny.<br>- Pierwszy, przyjąłem.<br>Wóz pokonał poślizgiem zakręt i przyspieszając, pomknął ku centrum.<br>- Cisza w eterze - usłyszał meldunek pomocnika. I po parunastu sekundach: - Dołączył pierwszy radiowóz. Drugi już ich widzi.<br>Dowódca odczekał jeszcze trzy minuty. Kiedy patrol techniczny zameldował, że przy systemie alarmowym nie grzebano i dom jest czysty, pozwolił sobie na lekkie westchnienie ulgi. Po następnych kilku minutach był już pewien.<br>- Połącz się z ministerstwem - polecił. - Mogą nie zrywać szefa z łóżka. Wygląda na to, że ktoś zażartował.<br>- A ogród? - zastępca skinął ku rozstawionym między drzewkami latarniom i ludziom z wykrywaczami metalu. - Może lepiej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego