dowiedział się tylko tyle, że fortepian został przez nią zamówiony dawno temu, na początku sezonu. Na próżno dociekał, jaka myśl jej wtedy przyświecała. Chiński piesek spał w kieszeni jedwabnego szlafroka, do której Rauch go wkładał, żeby przypadkiem na niego nie nastąpić, kiedy swoim zwyczajem snuł się po pokojach, kartkując książki, grzebiąc w partyturach, otwierając flakony perfum. Dręczony bezsennością i pytaniami, na które nie było odpowiedzi, nocami zasiadał do białego fortepianu. Frazy Raucha potykały się jak zranione zwierzęta, cichły, cofały się chwiejnie i powracały upartym, bolesnym pytaniem. Dlaczego tak? Czy nie ma nic dla nikogo? Dźwięki niepokoiły chińskiego pieska, w kieszeni szlafroka